Wracając szybko do długich wybiegań nie dałem łydkom i achillesom dość czasu na należytą regenerację. Efekt dobrze znany – poranne uczucie napięcia w okolicach pięty, potrzeba rozchodzenia achillesów i szansa na wcześniej czy później zainicjowany stan zapalny z prawdziwego zdarzenia. Krótko mówiąc – samo zło na chwilę przed kolejnym dużym startem.
[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność. Wpis z cyklu biegacz ma sposoby]
Niemniej, nie byłbym sobą, gdybym nie poszukał rozwiązania. Rozwiązania innego niż wizyta u lekarza i wysłuchania standardowej gadki
O, kontuzja achillesa? Musi Pan biegać? Żyje Pan z tego? Niech pan odpuści
… poszukałem i znalazłem, proszę Pań i Panów, oto nowa misja kuchennego wałka do ciasta.
Kontuzja achillesa – wałkowanie nogi
Nie jest to oczywiście sposób na rehabilitację przy zaawansowanym stanie zapalnym, niemniej znakomicie się sprawdza, jeżeli chodzi o rozluźnienie ścięgien i mięśni łydek (których napięcie częstokroć powoduje dodatkową pracę achillesów). Masując się dwa razy dziennie po 5 minut potrzebowałem 6 dni, by wszystko wróciło do normy.
Wałek można też wykorzystywać inaczej:
– także działa.
Zbawienne narzędzie można nabyć za mniej niż 10 złotych, bądź też cichaczem wynieść z kuchni. Satysfakcja z użycia, gwarantowana!
ps.
Lojalnie uprzedzam, że zabieg nie należy do bezbolesnych. Oczywiście można zamiast wałka użyć butelki z wodą czy napojem gazowanym (ważne, by miała równą średnicę), a nawet kupić profesjonalny sprzęt za 130zł, ale przecież to nie jest droga, którą Abramczuk chce podążać w Biegacz ma Sposoby.
ps.
Ekipa bosych biegaczy z bieganie.pl donosi, że zamiast wałka od ciasta bardzo dobrze robi butelka od napoju gazowanego (ważne by miała taką samą średnicę na górze i dole) wypełniona gorącą wodą. Nie testowałem, ale może być, że to prawda. Twarde i ciepłe zda egzamin.