Jest taki magiczny czas w roku, kiedy człowiek odkrywa, że bez klawiatury i telefonu da się od biedy żyć… i, że może warto, tak chociaż na chwilę… w plener?
[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]
wakacje – urlop biegacza
Po prawdzie to trudno to dokładniej opisać. Bo i po co pisać, jak można się bawić, zwiedzać i improwizować? A i internety raczej na szklanki sprzedają niż na wiadra?
Boicie się, że bieganie na urlopie, bieganie w wakacje zniszczy Wasz reżim treningowy? Otóż nie! Ono tegoż wzbogaci, jeżeli tylko pozwólcie sobie na spontaniczną improwizację.
I napisał bym dużo więcej, ale właśnie internet mi zasnął. Sorry, zatem teraz joga, za sześć godzin trail, a potem jezioro i kajak.
Detale, jak wrócę. Wierzę, że rozumiecie.