Dziewczyny, na start! I biegnijcie! A jak? Otóż musicie podnieść jedną nogę, a następnie – zanim postawicie ją na ziemi – poderwać także drugą, która już została z tyłu. Po czym operację powtórzyć dowolną liczbę razy – tyle w największym skrócie. Zaś, jeżeli potrzebujecie nieco więcej informacji w temacie, to mam coś dla Was…

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

Mam coś dla Was, gdyż w moje ręce wpadła książka Dziewczyny, na start!, będąca próbą stworzenia kobiecego poradnika (i przewodnika) po początkach biegowej przygody.

Jak zacząć biegać – dziewczyna pisze dla dziewczyn

Autorka, Katarzyna Karpa, specjalizuje się w biegach na orientacje i rajdach ultra. Lato, czy zima – przedziera się przez błota i śnieżne zaspy na trasach po 50 – 70 kilometrów, czasami sama, czasami ze znajomymi, a czasami… ze swoim psem. Po latach blogowania Kasica (gdyż pod takim pseudonimem Katarzyna funkcjonuje w biegowym świecie) postanowiła napisać książkę, dzięki której przekona przedstawicielki płci pięknej, by ruszyły swoje cztery litery na trening – przekona tak samo, jak wcześniej dokonała tego ze swoją mamę (która jest drugą autorką i współbohaterką poradnika)

Autorka z mamą. Źródło: facebook.com/kasicaki

Autorka z mamą. Źródło: facebook.com/kasicaki

Chociaż nie jestem grupą docelową Dziewczyn… postanowiłem sprawdzić czy znajdę w książce coś dla siebie, tudzież czy materiał nadaje się dla prezent dla moich znajomych Pań. Oto wnioski z lektury…

Dziewczyny, na start! – co za dużo…

Książka sprawia wrażenie skierowanej do młodych, samodzielnych i „samotnych” kobiet z wielkich miast. Takich, które stać na weekendowe wyjazdy w góry, takich które nie muszą kłopotać się dziećmi czy nagłą delegacją męża. Brakuje mi porad na temat tego, jak planować bieganie, kiedy ma się rodzinę i zobowiązania wobec otoczenia. Owszem, rozumiem, że przyjęta perspektywa wynika z sytuacji życiowej Kasicy, ale przecież aż się prosiło by dodać rozdział napisany chociażby przez jej mamę czy usidlone życiem rodzinnym znajome.

Co zastanawiające, w książce nie pojawiają się porady dotyczące specyfiki kobiecej fizjologii. Okej, jestem facetem i temat znam tylko ze słyszenia, ale jednak myślę sobie, że wielu osobom przydałyby się wskazówki na temat ćwiczenia i startów podczas okresu, ciąży czy połogu.

Spis treści:

0. Wstęp. Od kilometra do maratonu. To możliwe
1. „Nie lubię biegać, bo się męczę”. Problemy, które sobie wmawiamy
2. Sprzęt? Najpierw rozpoznaj swoje potrzeby
3. Zła pogoda na bieganie? Jest tylko źle ubrany biegacz
4. Jak być piękną biegaczką?
5. Bieganie. Lubię to! Jak wybrać miejsce dla siebie?
6. Motywacja – klucz do wszystkiego. Jak zastawić na siebie pułapki?
7. Rejestrowanie treningów sposobem na motywację
8. Przez starty do lepszych wyników
9. Pierwszy w życiu start. Jak się przygotować?
10. Biegam, bo lubię jeść, czy jem, bo lubię biegać?
11. Odpoczynek tak ważny jak trening. Słuchaj siebie
12. Bieganie jest nudne? To zobacz…
13. Rozsądnie z bieganiem
Dodatek A. O łzach szczęścia
Dodatek B. Kilka rad na zakończenie

Podczas czytania widać, że poradnik jest przedłużeniem bloga, tudzież internetowej aktywności autorki. Z jednej strony zwiększa to autentyczność przekazu, z drugiej chwilami tworzy wrażenie chaosu. Czytając Dziewczyny…, czułem, że Karpa spróbowała umieścić na łamach swojego poradnika wszystko to, o czym kiedykolwiek pisała i czego doświadczyła podczas swojej biegowej kariery.

Ten ogrom materiału tak imponuje, jak konfunduje. Myślę, że książkę lepiej by się czytało, gdyby została wyraźniej podzielona na część dla „początkujących” i „próbujących ultra”. Jeżeli piszemy o początkach biegania, to porady na temat tego, jak rozpuścić lód w wężyku bukłaka podczas zimowych zawodów na 50K, są ciut na wyrost.

Dziewczyny, na start! Zawartość poradnika

Dziewczyny, na start! Zawartość poradnika

Podobnie przedstawia się sprawa szaty graficznej. Wstawki z bloga, cytaty, wypowiedzi mamy, liczne zdjęcia – owszem, jest na bogato, ale… sądzę, że zamiast kolejnych 10 zdjęć psa lepiej wrzucić jedną infografikę z przykładowym zestawem ćwiczeń na stabilizację, czy propozycję rozpisania treningów pod debiutanckie zawody na dystansie 5K.

Dziewczyny, na start! – ucz się od najlepszej

Niemniej, żeby nie było, że jest źle. Ależ nie! Jest dobrze, a może i bardzo dobrze. Wiedza autorki, gdy pisze o bieganiu w terenie, zawodach na orientację, czy o tym jak przetrwać w ekstremalnych warunkach pogodowych, imponuje. Lubię się czepiać, praktycznie zawsze się czepiam, a tymczasem czytając Dziewczyny… potakiwałem (buff podstawowym ubiorem biegaczy!), bądź z ciekawością poznawałem nieznane mi strony biegowego życia (malowanie paznokci, bycie dziewczyną w zespole, bieganie z psem). Podczas 250 stron lektury zaledwie dwa razy poczułem kiełkującą myśl „No Kasia, raczej nie…”

  1. Polecanie doboru butów do biegania w „profesjonalnym sklepie”, tak by sprzedawca dopasował je do sposobu w jaki stawiamy stopę – osobiście odradzam taką drogę, gdyż w ten sposób utrwalamy naszą błędną technikę, zamiast kupić buty neutralne i popracować nad jej poprawą (szczególnie łatwe jest to w przypadku osób początkujących, którym jeszcze nie zależy na utrzymaniu liczby kilometrów bieganych tygodniowo)
  2. Autorka błędnie opisuje mechanizm tycia od piwa – samo piwo nie jest głównym składnikiem piwnego mięśnia. Główną winę ponosi towarzyszące konsumpcji chmielu nadmierne objadanie się (wysoki IG piwa powoduje wyrzut insuliny, co w efekcie usuwa cukier z krwiobiegu i wywołuje napad głodu).
Dziewczyny, na start! Kupić czy nie kupić?

Ujmę to w ten sposób: Za 40 zł – tyle kosztują Dziewczyny… – kupicie lepszy poradnik na temat tego, jak zacząć biegać, wyszukacie też bardziej motywujący zbiór opowieści ze szlaków. Niemniej tutaj dostajecie jedno z drugim w pakiecie. Dodatkowo wszystko zostało spisane przez osobę z krwi i kości. Z Kasicą można pogadać na FB, zapytać o radę, umówić się na wspólny start. I to jest przewaga tej pozycji nad przedrukami z Zachodu. Książka Karpy jest bardziej swojska, osadzona tu i teraz. Dzięki temu skuteczniej dociera do odbiorcy, ze swoim jasnym i krótkim przekazem: Dziewczyno, rusz się. Dasz radę!

– i w tym tkwi jej siła.

Karpa na trasie. Źródło: facebook.com/kasicaki

Katarzyna Karpa na trasie. Źródło: facebook.com/kasicaki

Dziewczyn, na start! – fragment książki do pobrania.

[EPSB]Zobacz też: Jak biegać dobrze[/EPSB]


Gwoli jasności: autorka jest moją znajomą, Nie wpłynęło to na kształt recenzji, ale wpłynęło na to, że używałem w niej ksywy i zdrobnienia imienia Katarzyny ;-)