Podryguję w miejscu, przeskakując z nogi na nogę. Za mną klęczy instruktor i komenderuje: Kostka wyżej, nie trzymaj! Puszczaj! Zostaw łydkę! Puszczaj! Swobodnie! Pracuj rękoma! Dookoła nas grono obserwatorów. Uczą się na moim przykładzie, jak to się źle robi. No super, bloger pokazuje, co umie…

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

Gdy czoło pot rosi, a buty kostkę miażdżą...

Gdy czoło pot rosi, a buty kostkę miażdżą…

… czy też delikatnej pisząc – jak mało już pamiętam sprzed lat, z czasów kiedy testowałem Pose Method i coś mi tam wychodziło. Lecz to było dawno temu, zaś teraz jestem na organizowanych przez Pana Jagodę warsztatach i widzę, że „trochę” mi poleciała technika. No cóż, jest nauczka, czy wyciągnę z niej wnioski, to już inna sprawa.

Pose Method - Maciej Jagusiak vs moja stopa

Pose Method – Maciej Jagusiak vs moja stopa

Czym jest Pose Method

W skrócie – techniką biegu bazującą na badaniach rosyjskiego trenera i wykładowcy Nicholasa Romanova, który próbował wyszukać i opisać najbardziej efektywny (według niego) sposób biegania. Romanov negował znaczenie samego odbicia i proponował, aby skoncentrować się na wykorzystaniu siły grawitacji do napędzania nas (poprzez wychylenie się do przodu „z kostek”, tak byśmy zaczęli „lecieć na twarz”). Według niego, kiedy ustawimy się w odpowiedniej pozycji (POSE), to jedyne czym musimy się potem zająć, to szybkim zabieraniem stopy z ziemi i puszczaniem jej, tak aby „upadła” pod nami. W uproszczeniu to tyle, a poniższa grafika pokazuje trzy fazy ruchu: pozycję, poderwanie i puszczenie, w którym jesteśmy. Esencja POSE METHOD:

POSE METHOD - technika biegu

POSE METHOD – technika biegu

W efekcie dostajemy krótsze kroki (wyższą kadencję), odciążenie kolan i zwiększenie pracy achillesów oraz łydek (chociaż to ostatnie to niekoniecznie, bo ja je odciążyłem, dzięki temu, że przestałem napinać nogę w fazie stawiania stopy). Poniżej to samo, co powyżej, ale wytłumaczone dla wzrokowców – na pierwszym wideo herezje na temat źródeł prędkości podczas biegu, na drugim ćwiczenia wprowadzjące do POSE:

 

Pose Method – warsztaty

O samych warsztatach dowiedziałem się przypadkiem – od lat mijałem się w internetach z organizującym je Maćkiem i jakoś tak widziałem, że dość podobnie myślimy o różnych aspektach biegania, tudzież – ogólniej – aktywności fizycznej. Toteż, jak wpadło mi w oczy, że będzie w Warszawie i poza samą Pose Method na szkoleniu pojawią się inne herezje, jak np. oddychanie przez nos – nie mogłem się nie wbić. Wreszcie wśród innych wariatów? Piękna sprawa!

Pose Method - warsztaty w Warszawie

Pose Method – warsztaty w Warszawie

Warsztaty Pose Method

Warsztaty Pose Method

Zatem, sobota, 10:00 rano. Zbiórka na wygwizdowiu (z perspektywy mojego zielonego-pieprzonego Żoliborza) w Academy GCW, podpisujemy zgodę na robienie nam fotek i lecimy z tematem.

Było dobrze. Po dwóch godzinach, podczas których mieliśmy zrobić „nie więcej niż 4 kilometry” miałem nabite w zegarku 12 tysięcy kroków i sporą świadomość tego, ile mam braków w technice. Utrwalanie postawy, praca, w parach, walka z gumą, test pozycji na podbiegach i zbiegach. Sporo się działo, a Maciek nieustannie dorzucał nowe informacje i – co istotne, chyba każdemu z nas dał kilka razy informację zwrotną na temat prezentowanej przez delikwenta techniki.

Trener pochwalił... uf!

Trener pochwalił… uf!

Robiąc kolejne przyśpieszenia z kadencją podbitą  „padaniem na twarz” patrzyłem na to, w czym nasze zapracowane grono przytuptało na trening i zastanawiałem się, jak na zajęciach czują się osoby, które zjawiły się tutaj w butach ze słoniną i dużym dropem. Bieganie w tym POSE musiało być dla nich sporym wyzwaniem…

Nietypowe zabawy na parkingu...Nietypowe zabawy na parkingu…

… i ciut żałowałem, że miejsce naszego treningu to parking pomiędzy zapleczem klubu crossfit, a panelami izolującymi wylotówkę z Warszawy. Ach lesie, mój lesie, gdzież ty jest?!

Opatk witek (kontrolowany)

Opatk witek (kontrolowany)

Pose Method -> crossfit poses

Po pierwszej części i krótkiej przerwie (ten smuteczek, że nie zabrałem z domu nic do jedzenia!) przeszliśmy do bloku poświęconego ogólnorozwojówce i temu, jak się sensownie rozgrzewać przed bieganiem. Zajęcia prowadził Paweł Kozak, kiedyś medalowy pływak, teraz utytułowany crossfitowiec.

Paweł objaśnia plan tortu.. tj. zajęć

Paweł objaśnia plan tortu.. tj. zajęć

Jako, że za crossfitem nie przepadam to chciałem się tu z zasady trochę sprzeczać, ale, że Paweł okazał się fest kontaktowym gościem… z obowodem bicka na pozimie mojego uda, toteż stwierdziłem, że jednak posłucham. No i jego moduł uświadomił mi, że cholera…, jestem niesymetryczny. Oraz, że deska (plank) powinna być wysklepiona, zaś masowanie gryfem sztangi mięśnia piszczelowego, to czysty masochizm.

Jak zrobić sobie (nie)dobrze

Jak zrobić sobie (nie)dobrze

Pożytecznym ćwiczeniem, które wyniosłem z tej części zajęć były przejścia pozycji i skłony do uda w układzie, kiedy siedzicie na d*, a Wasze nogi są zgięte pod kątem prostym, jedna przed Wami, druga za Wami. Następnie nie odrywając pięt odwracacie pozycję, przekładając nogi na drugą stronę ciała i cały czas utrzymując ich kont prosty, po czym znowu się pochylacie – tak ja na obrazku poniżej (nie, to nie ja):

90/90; źródło YT

90/90; źródło YT

Ogólnie, śmiesznie było… i mocno.

A spróbujcie wy synkowie, się nie rolować po treningu...

A spróbujcie wy synkowie, się nie rolować po treningu…

Paweł Kozak pokazuje, jak "pomóc" partnerowi

Paweł Kozak pokazuje, jak „pomóc” partnerowi podczas deski

Pose Method – finał na speedboardzie

Przeorani przez Pawła dostaliśmy chwilę oddechu, by po kilkunastu minutach wrócić na finalne uderzenie Pose Method. Tym razem Maciek najpierw uczył nas kodować podstawowe ruchy Pose przy pomocy ćwiczeń z piłkami lekarskimi…

Pose Method - nauka odruchów

Pose Method – nauka odruchów

… by następnie rzucić nas na specyficzne, wygięte bieżnie mechaniczne, które są napędzane naszymi własnymi krokami (w sensie, im szybciej przebieracie nogami, tym szybciej to ustrojstwo się obraca i całkiem łatwo można sobie wybić na tym zęby) –  ciekawostka, że te wynalazki (siedem sztuk) nie były miejscowe, lecz zostały specjalnie na nasze szkolenie dostarczone przez największę firmę w Europie, zajmującą się dystrybucją sprzętu fitness. Ukłony za załatwienie tego.

Bieżnia - wariant "wybieg dla chomika"

Bieżnia – wariant „wybieg dla chomika”

I faktycznie, bieganie na tym czymś było czymś innym. Kurde no, było… fajne. Dlatego złamałem swoją deklarację i… poleciałem. Wchodząc powyżej 200 kroków na minutę i schodząc w kilometr w sub 3:00. Ha!

View this post on Instagram

A post shared by 100HRmax.pl (@100hrmax.pl) on

Oxygen Advantage / przewaga tlenowa

Ostatni blok szkolenia dotyczył technik oddechowych, a może raczej powinienem napisać „technik nieoddychania”. Ta część warsztatów była dla mnie najmniej oczywista. Nie znałem teorii, a prowadzący mówił o korzyściach, bez podawania podstawy naukowej, co u mnie przeważnie wywołuje długie wątpiące hmmmmmm.

Pan Jagoda wyjaśnia, dlaczego oddychanie jest przereklamowane

Pan Jagoda wyjaśnia, dlaczego oddychanie jest przereklamowane

No ale, że przeorałem później internet, to i znalazłem grafikę, i wytłumaczenie tego, dlaczego warto czasami ćwiczyć na bezdechu, a spać z zaklejonymi ustami:

Krzywa Bohra - CO2 jest OK

Krzywa Bohra – CO2 jest OK

Zgodnie z opisanym efektem Bohra, wzrasta stopień uwolnienia tlenu przez hemoglobinę (przy pH 6,8 i mniej) i zwiększa się przepuszczalność ścianek naczyń włosowatych, a przy pH 6,5 i mniej zwiększa się elastyczność włókien kolagenowych i zmniejsza ich sztywność. Przez redukcję jonów wapnia i dysocjację kwasu węglowego do protonu H+ i reszty kwasowej HCO3 – powstaje wodorowęglan wapnia – Ca(HCO3)2, równolegle powstają też wodorowęglany sodu i potasu – NaHCO3 i KHCO3. PH wraca do poziomu fizjologicznego, wywołując dodatkowo efekt przeciwbólowy i rozkurczowy. Poprawia się tonus tętniczek i kapilar, a temperatura skóry zwiększa się o mniej więcej 1 °C, co wraz ze zmianą aktywności zakończeń nerwowych powoduje miejscowe zwiększenie przepływów energetycznych. W tym samym czasie aktywowany jest proces utleniania lipidów z adipocytów. Niektóre źródła wskazują też na bezpośrednie działanie lipolityczne w adipocytach. Reszta CO2 jest wydychana przez płuca. – źródło

Super, nie? Jeszcze mniej zrozumiałe niż większość moich wpisów na 100hrmax.pl. Tak, że tłumacząc Wam na ludzki: zwiększenie ilości dwutlenku węgla w komórkach zwiększa efektywność przekazywania tlenu z krwi do tych komórek, więc warto sobie to ćwiczyć, bo w ten sposób uczymy organizm efektywnej pracy w sytuacjach brzegowych. A przy okazji podwyższamy termikę i tętno, co ma bezpośrednie przełożenie np. na zapotrzebowanie energetyczne organizmu (czytaj: łatwiej się odchudzić).

Toteż nie oddychaliśmy…

Ciii....

Ciii….

I tutaj, z jednej strony wkurzony brakiem podbudowy teoretycznej, z drugiej zadziwiony tym, że w ciągu kilkudziesięciu minut znacząco poprawiłem swoją tolerancję na brak tlenu, dochodząc do 100 kroków na wydechu (a spróbujcie), poczułem, że cholera, chyba dostałem w kość. Od dawna nie ćwiczyłem bez dłuższych przerw przez siedem godzin. Moje mięśnie mówiły auć, a mózg komunikował, że mam jeszcze przed sobą 15 km rowerem powrotu do domu. Toteż, tak powolutku, zacząłem odliczać sobie czas do końca (to ta fotka z góry tekstu). I ów koniec nastąpił ciut przed godziną 18:00, kiedy dostaliśmy certyfikaty potwierdzające nasz udział w szkoleniu.

Pose Method / Oxygen Advantage – podsumowanie

I wiecie, teraz jest tu miejsce na końcowe wnioski, a że na warsztatach Pana Jagody byłem w roli gościa, to pewnie zakładacie, że napiszę, iż było super, ekstra miodzio i oddałbym za udział w kolejnych nerkę i pół królestwa, tudzież cwierć księżniczki, czyli polecam (a tu macie zniżkę na zapisy)! No ale…, taki banał i sztampa u mnie? Nigdy w życiu! Toteż rzeknę Wam tak: jeżeli lubicie w bieganiu testować rzeczy nowe, alternatywne, niekoniecznie po linii poglądów akolitów (wolno googlnąć) Skarżyńskiego, wtedy to, co robi Maciek z pomocą Pawła jest ciekawe i szczerze mogę Wam zasugerować spędzenie dnia w ten sposób. I zrobić to nie dlatego, że zostałem zaproszony, lecz ponieważ widziałem, jak było intensywnie i ile prowadzący warsztaty dali z siebie przez te godziny. Równocześnie żałuję, że ta intensywność pozbawiła nas okazji do dłuższego i bardziej pogłębionego praktykowania, tudzież dyskusji. No ale, coś za coś.

Zaś prywatnie, już kilka dni później, doceniłem fakt, że trzymając się odświeżonej wiedzy o Pose Method zrobiłem w kolejnym tygodniu wszystkie treningi w tempie o  10  – 15 sekund szybszym (zostając z intensywnością w pożądanym zakresie). I jeszcze feralna prawa łyda w końcu podawała, jak należy. Dla mnie to dowód, że warto było… spróbować.

Pose Method / Pan Jagoda

Nasza grupa na koniec warsztatów. Ależ było… milcząco

Pan Jagoda na wybiegu - jak byłem mały, to też tak umiałem

Pan Jagoda na wybiegu – jak byłem mały, to też tak umiałem


ps.

Zdjęcia z warsztatów Macieja są autorstwa Jarka Popielarczyka, któremu dziękuję za zgodę na ich wykorzystanie (wstawiłem te bardziej cenzuralne).