Mój najlepszy blog o bieganiu zaliczył właśnie milion załadowań. Patrzę na te cyfry i drapię się w głowę. Ojaacieee. Wszystko przez Was!

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

Są Was dziesiątki tysięcy i zrobiliście ponad milion odsłon. Niesamowite. Wszak 100hrmax to moje malutkie poboczne hobby, daleko po angażującej pracy, sporcie i opiece nad niesamowitymi dzieciakami. Jak do tego doszło?

Dawno dawno… tak z 1000 dni temu

  1. Lipiec 2013 – idę na półroczny tacierzyński urlop. Postanawiam pisać bloga – mam nadzieję, że ocali mnie to przed kompletnym zdziczeniem między pieluchami.
  2. Marzec 2016 – dobiłem do 288 wpisów, strony Najlepszego Bloga o Bieganiu zostały załadowane milion razy, prawie półtora tysiąca osób śledzi mnie na FB, media zapraszają, producenci dokarmiają, Rebelrunners i Under Armour partnerują. A początki były tak niewinne…

Pierwszy wpis – wtedy jeszcze na PolskaBiega wyglądał tak:

Zapomniałem butów - pierwszy wpis na PolskaBiega

Zapomniałem butów – pierwszy wpis na PolskaBiega

Pisząc nie uważałem się za „blogera”. Najlepszy blog o bieganiu? Gdzie tam! Po prostu chciałem pokazać, że można inaczej podchodzić do spraw związanych z bieganiem. Po prawdzie, te wszystkie sposoby, jak robić coś sensowniej, niż sugeruje ogół, to moje Idée fixe prowadzenia bloga. Czy ją realizuję? Wy mi odpowiedzcie na to pytanie.

Z czasem pojawili się stali czytacze, tudzież hejterzy (jak ich nie ma, to znaczy że jest nudnym niczym zupa mleczna z makaronem), Nawiązałem też bliższą współpracę z redakcją PolskaBiega – dziękuję Magda.

Krzepłem i czułem się pewniej (ja, introwertyk) jako autor i jako „bloger”. Takie jak np. relacja z wyjazdu na zagraniczny maraton…

… czy też nawijka w radiu:

…stały się czymś „normalnym”.

Po aferze związanej z Kartą Biegacza PZL moja pewność siebie osiągnęła taki poziom, że postanowiłem przenieść się na swoje i zamienić Zapomniałem Butów na 100hrmax.pl. Wtedy zaczęła się prawdziwa przygoda.

  • Przygoda, gdyż zacząłem poznawać innych biegacz-blogerów, w tym tego człowieka, który jest dla mnie punktem odniesienia zarówno w temacie, jak robić społeczne internety, jak i – jak ćwiczyć.
  • Przygoda, ponieważ pisząc „na swoim” to ja odpowiadam za to co robię, jak robię i gdzie robię. Ani producenci sprzętu, ani korporacja w której pracuję nie krępują mi rąk i ograniczają tematów.

Wszystko mogę. Nic nie muszę.

Najlepszy blog o bieganiu – co do czytania

Przechodząc do sedna tego wpisu – co Was kręciło i skąd ten MILION załadowań bloga? Oto te wpisy – czołowe pięć pierwszych miejsc mocno uciekło peletonowi. Później statystyki się wypłaszczają i do dwudziestej pozycji wyniki są mocno wyrównane.

1. Tanie buty do biegania – testy marki Crivit są nieustannie hitem i nawet po roku wchodzicie poczytać, czy warto kupować takie obuwie. Widać, że wbrew temu co próbują nam wciskać producenci markowego obuwia, nie wszyscy z nas chcą wydać 500 czy 800 złotych na buty, które po kilku miesiącach trzeba będzie wymienić na nowszy model. Super, cieszy mnie to!

2. Przekroje butów biegowych. Rozumiem, też nieustannie mnie intryguje – co tam w środku siedzi. Czasami wkurzają Was moje destrukcyjne obrządki, przeważnie je jednak lubicie i doceniacie.

3. … zaś szczególnie lubicie wiedzieć co siedzi w drogich butach – ten wpis jest nieustannie przebojem.

4. Jak sznurować buty do biegania i do czego służą różne techniki plątania sznurowadeł. Temat niby banalny, a setki osób szukają odpowiedzi na to pytanie – co ładnie pokazuje procent ruchu z Google, który trafia na mój krótki poradnik.

5. Na piąte miejsce wdrapał się jeden z bardziej kontrowersyjnych felietionów, czyli moja próba odpowiedzi na pytanie czy każdy powinien startować w zawodach.

Na kolejnych pozycjach pojawia się długa lista relacji moich startów w ultra. Prawdę pisząc, sam chętnie do nich wracam – moc emocji tam i zaangażowanie autora. Ale równocześnie te opowieści są mocno osobiste, ciekawe że czytacie coś, co nie przekłada się na Wasze codzienne treningi

Ku mojemu smutkowi tematy związane z pożywieniem i alternatywnymi ścieżkami treningowymi cieszą się mniejszym powodzeniem niż moje znęcanie się nad sprzętem. Może jestem zbyt hardcorowy w swoich pomysłach, pewnie też nadto hermetycznego języka używam.

Najlepszy Blog o Bieganiu to Wy

Wpisy wpisami, ale mój blog byłby niczym, gdyby nie Wy. To dzięki Wam chce mi się szukać nowych tematów i spędzać godziny nad korektą i gdybaniem, jak najlepiej język i ręka ma ująć, co głowa w sobie kryje. Motywujecie i recenzujecie. Dziękuję Wam.

Dziękuję, że jesteście i czytacie starego tetryka, co ani wybitnie szybki, ani szczególnie urodziwy i owsianką też się z Wami nie dzieli. Doceniam też, że jakiś złośliwiec (płeć nieznana) zgłosił mnie do krynicznych wyborów blogowego dziennikarza roku 2016 (tu edycja 2015). Przedni dowcip. No, ale – jak już wygram UTMB, to kto wie…

Kończąc: fajnie, że jesteście. Dzięki!

[EPSB]100HRMAX.PL: WYDURNIAM SIĘ [/EPSB]

Jako, że wyszedł mi taki wspominkowy wpis to mam i coś dla Was. Podrzućcie w komentarzach temat na wpis, a ja spróbuję sprawę zbadać i opisać w najbliższej przyszłości. Ku chwale Sposobów Biegacza!.


100hrmax.pl – najlepiej o bieganiu100hrmax.pl – wpadnij, polub. Jestem przekonany, że skorzystasz.

Czy 100hrmax.pl to faktycznie najlepszy blog o bieganiu? Oczywiście, że tak – Google nie kłamie.