Że brzydki jestem niczym bazyliszek, to raz po raz chwytam się rozmaitych okazji, co by swoją twarz schować pod jakimś fikuśnym okryciem. Na przykład takim, jak przeciwsmogowe maski południowokoreańskiej firmy Naroo. Zapraszam do relacji z testu dwóch produktów:  przeciwsmogowej maski Naroo F5s i przeciwsłotnej X5

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

WPIS W SKRÓCIE:

1. Maski są… przewiewne, mięciutkie i z materiału
2. F5s ma zatrzymywać 99% cząstek PM 2.5 / PM 10
3. Zmierzyłem to i porównałem z produktem konkurencji

Naroo odkryłem przypadkiem. Otóż kliknąłem coś, gdzieś, na jakieś stronie WWW i nagle załadowało mi stronę ich sklepu. Dalej jakoś tak się złożyło, że zamiast z niesmakiem zamknąć zakładkę nieco poklikałem po witrynie i spontanicznie napisałem na podany kontaktowy email, czy może w związku z moją akcją przeciwsmogową nie chcieliby jakiegoś testu swoich produktów na 100hrmax. Się okazało, że i owszem – chcą!

Maski przeciwsmogowe i nie tylko…

Polski dystrybutor Naroo uświadomił mnie, że co prawda przeciwsmogowy model mają tylko jeden (F5s), ale za to ma maskę chroniącą twarz przed ogólnym pizganiem, którą także mi chętnie podrzuci – model X5. Tym sposobem niedługo po moim zabłądzeniu w sieci na firmowym biurku zjawiły się dwa estetyczne pudełka.

Maski Naroo F5s i Naroo X5 (fot. producent)

Maski Naroo F5s i Naroo X5 (fot. producent)

Śmiejąc się z tego, że produkt jest koreański, ma japoński certyfikat, a na pudełkach białasy, zabrałem się za rozpakowywanie zawartości tychże. Pierwsze zaskoczenie: w przeciwieństwie do wszystkich znanych mi konstrukcji, które już miałem na twarzy, Naroo są miękkie – sam materiał (poliester 46%, nylon 42%, poliuretany 12%), żadnego plastiku (poza klipsem na nos w modelu F5s) ani wkładek z aktywnego węgla. Przeciwsmogowe maski bez dedykowanych filtrów? No, no…, ciekawe.

Zagłębiłem się w opis sprzętu i wyczytałem, że filtrację w masce ma zapewniać specjalny sposób w jaki została „zrobiona na drutach” – mianowicie magikosmiczny ścieg w technologii MICRO NET, blokującej cząsteczki większe niż 2.5PM. Wszystko to oczywiście potwierdzone certyfikatami od znanych (tam) instytucji.

Maski Naroo. Zimowa i przeciwsmogowa

Maski Naroo. Zimowa i przeciwsmogowa

Ogólna idea konstrukcji była jednaka – materiał z dziurami na uszy i specjalnymi wstawkami w miejscu, gdzie będą usta użytkownika. X5 była grubsza i zakrywała szyję, F5s tylko odcinek na wysokości pomiędzy brodą na nosem. Obie maski miały dwa obszary do oddychania – w zależności od tego czy założyć je przód, czy tył na przód, otrzymywaliśmy nieco inne parametry przepuszczalności powietrza.

Maska Naroo - dwa rodzaje ściegu na różną pogodę

Maska Naroo X5 – dwa rodzaje ściegu na różną pogodę, po lewej napowietrza, po prawej dogrzewa

Maski przeciwsmogowe: Naro F5s i dziura na uszy

Maski przeciwsmogowe: Naro F5s i dziura, czyli zawieszka na uszy

Naroo mask – testy w terenie

Do testów podchodziłem z pewną nieśmiałością. Moje doświadczenia z innymi modelami przeciwsmogowymi pokazały, że mało co wchodzi na mój łeb. Tymczasem Naroo okazały się niezwykle rozciągliwe. Mimo swojego „uniwersalnego” rozmiaru pasowały bez problemu i nic mnie szczególnie nie uwierało (poza pierwszą próbą zgrania F5s z dousznymi słuchawkami).

Naroo X5 i jest lans na dzielni

Naroo X5 i jest lans na dzielni

Z wersją „ocieplaną” szybko się polubiłem. Wygodniejsza w używaniu niż buff’ka (tak, wiem, bluźnierstwo) i  o wiele lepszych parametrach „oddechowych” niż standardowo bandane zyskała moje uznanie. Ba! Nawet stała się stałym elementem stroju, kiedy temperatury zaczęły wreszcie spadać poniżej -5C.  Ciepło w twarz, swobodny oddech i brak lodu przed ustami? I jeszcze nie wyglądasz jak Bane? Wchodzę w to!

Wersja przeciwsmogowa musiała rzecz jasna spełnić dodatkowe wymagania. W końcu maski przeciwsmogowe do czegoś mają służyć i bynajmniej nie do tego, by w nich dobrze wyglądać. Zatem zacząłem testy…

Maski przeciwsmogowe – test Naroo F5s

Pierwsza faza testów to mocne przebieżki w pobliżu moich sąsiadów lubujących się w paleniu w piecach swoich domków jednorodzinnych zdechłymi kotami i starymi paznokciami. F5s spisała się dobrze w obu wymiarach: po pierwsze dało się w niej oddychać podczas biegu (wreszcie!), po drugie futrzakami nie jebało cuchnęło tak bardzo, jak zazwyczaj.

Faza druga była bardziej naukowa, wyciągnąłem swój przenośny miernik zaczadzenia okolicy i ruszyłem na spacer po osiedlu. Co jakiś czas zatrzymywałem się i owijałem czytnik w maskę. Cóż się okazało…

Naroo - terenowe zabawy ze smogiem

Naroo – terenowe zabawy ze smogiem

… otóż owszem, działała. Ale nie w 99%, jak to stało na pudełku, lecz w porywach do procent 50-ciu. Oczywiście im większe cząstki pyłu, tym była skuteczniejsza. Wymruczałem zafrasowane „hmmmmrr” i przeszedłem do testu ostatecznego.

Maski przeciwsmogowe - test ekstremalny

Maski przeciwsmogowe – test ekstremalny

Faza trzecia polegała na założeniu maski na butelkę i pełnym uszczelnieniu wylotu, podczas gdy wewnątrz butli dymiło kadzidełko. Osz… te wyniki! Bez żadnej maski – na wylocie z butelki zapylenie PM 10 na poziomie 6000 jednostek, z założoną maską X5 – 5500, z założoną F5s – 4500. No i gdzie jest ta koreańska technologia super włóczki? Się pytam! Niemniej tknięty ciekawością postanowiłem przeprowadzić ten test na droższym modelu z filtrem HEPA od znanej firmy na R.

Maski przeciwsmogowe - test porównawczy

Maski przeciwsmogowe – test porównawczy

Po założeniu maski na butlę miernik pokazywał zapylenie poniżej 100 jednostek przy samym filtrze. Czyli znacznie lepiej. Ale też przestałem widzieć dym kadzidła, filtr był na tyle gruby, że odciął dopływ tlenu do środka butelki. W związku z tym zmieniłem nieco metodologię i zamiast biernej obserwacji zaciągnąłem się kadzidłem poprzez założoną na butelkę maskę.

Ooosz, na prącie płetwala błękitnego! Jakiego to miało kopa! Nie wiem czy ćpaliście kiedyś oryginalne hinduskie kadzidła z butelki PET, jeżeli tak – to wiecie o czym tu piszę. SZALEŃSTWO.

Powstrzymując cieknące łzy, delikatnie wypuściłem „powietrze” z płuc w stronę miernika. Bzzzz…. 4000 jednostek PM 10. Ekhm…

Game over. Proszę oddać prawko.

Maski przeciwsmogowe i zimowe. Podsumowanie

Przyznaję, że testy zakończyłem w lekkim zmieszaniu. Z jednej strony X5 to zacna alternatywa wobec latania z chustą na twarzy. Spokojnie mogę rekomendować wydanie 90 zł (po tyle widziałem w sieci) na Naroo zamiast tyle samo (bądź więcej) na produkt konkurenta na B (uuuuu).

Równocześnie z tą antysmogowością F5s jest coś nie tak, ale też jak może być „tak”, skoro obszar przez który mamy oddychać wygląda w ten sposób:

Naroo - prześwity w masce przeciwsmogowej

Naroo – prześwity w masce przeciwsmogowej

Skoro ja widzę „dziury” w tkaninie, gdzie ma być 99% filtracji, to zakładam, że te dziury „widzi” także unoszący się w powietrzu pył. Widzi i przez nie lezie, choć jest nieproszony.

Oczywiście 50% skuteczności w terenie to zawsze o 50% mniej pyłu w płucach po biegu, niemniej nie wiem czy taki zysk jest wystarczającym argumentem za zakupem. Może, jeżeli ktoś ma małą głowę i mu się filtr na twarzy nie rozciągnie, a włóczka nie rozszczelni, to lepszy wynik osiągnie ;)

Chociaż z drugiej strony, dwukrotnie droższa konkurencja też sobie nie poradziła w próbie smoka, a równocześnie nie można zwinąć jej w kłębek i schować do kieszeni.

I z tą rozkminką Was teraz pożegnam, naroo!

 

Maski do testów dostarczył dystrybutor marki na Polskę. Ślicznie dziękuję


Więcej o smogu i bieganiu w smogu