Pierwszy maraton uchodzi za mityczne wyzwanie dla ciała i ducha. Owszem, to nie są proste zawody, ale z treningiem i głową na karku poradzisz sobie z nimi. Pomogę Ci wystartować w debiucie. Niech Twój maraton będzie ukoronowaniem treningów i nagrodą za tygodnie wysiłku.
[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność. Wpis z serii Biegacz Ma Sposoby]
Jeżeli szukasz porad dotyczących startów na innych dystansach, sprawdź:
Pierwszy maraton – 42 porady na debiut
Pierwszy maraton – przed startem
-
- Nie wystartujesz bez treningów. Już wiesz co to znaczy przebiec 20 – 30 kilometrów. Znasz to uczucie, kiedy nogi krzyczą, by je odkręcić. Masz oswojony oswojony głód i pragnienie. Nie musisz tego kochać, ale musisz wiedzieć jak sobie z tym poradzić. Aha i… umiesz biegać. Prawda?
- Nie założysz na siebie niczego co nie jest sprawdzone i przebiegane. Nowe ciuszki i buty nie są warte obtarć i bąbli. Wybierzesz to, co znasz, cenisz i lubisz. Oczywiście wiesz, że w butach potrzebujesz 0.5-1 cm luzu z przodu. Prawda?
- Wiedząc, że się nie wyśpisz w noc startu, dwie noce wcześniejsze pośpisz porządnie. Albo i trzy. Może tydzień? Śpij i się regeneruj. Opłaci się!
- Nie wniesiesz na ołtarze obżarstwa przed startem, ale odpuścisz sobie boczek i żółte sery na rzeczy ryżu, czy makaronu. Napełnienie mięśni glikogenem jest warte tych kilku dni poświęcenia. Trenuj nisko – startuj wysoko (googlnij sobie).
- Wejdziesz na stronę organizatorów i obejrzysz zapis wideo z przejazdu trasą (przeważnie jest) i mapę przewyższeń. Chcesz wiedzieć, gdzie będziesz walczyć.
- Takoż z dojazdem i z rozkładem miasteczka startowego się zapoznasz, oraz zapamiętasz gdzie jest meta (by nie umrzeć na finiszu) – tu zawsze Google i Street View pomogą.
- Nie spędzisz 12 godzin na wycieczce po maratońskim Expo. NIE! Odbierzesz pakiet i pójdziesz się ładować i odpoczywać.
- Ze spokojem ducha przyjmiesz fakt, że nagle bolą Cię wszystkie kolana, kostki, biodra i piszczele. To naturalne uczucie przed dużymi zawodami. Trochę efekt wsłuchania się w organizm, trochę odpuszczenia treningów podczas taperingu.
- Rzeczy (wszystkie) na start dzień wcześniej przygotujesz, co by potem nie oszaleć z rana, że numer się krzywo przypina, a dowód pies pożarł. Ogarniesz też czipa!
Pierwszy maraton – dzień startu
-
- Wstaniesz na tyle wcześnie, by mieć czas aby organizm do kupy porannej dojrzał (kawa pomaga). Trzy godziny to sensowne minimum.
- Nie napchasz się bez sensu. Zjesz to co zawsze przed sobotnim (czy też niedzielnym wybieganiem). Niektórym służy bułka z dżemem, innym jajecznica na bekonie. Naprawdę nie ma standardu – są przyzwyczajenia i eksperymenty. Ale Ty już znasz swój organizm (punkt pierwszy), prawda?
- Folię termiczną (albo duży worek na śmieci z dziurami na ręce!) weźmiesz z sobą, co by się nie wychłodzić na start czekając (na ręce możesz założyć… stare skarpetki (potem zawsze możesz je wyrzucić).
- Nie będziesz zakładać na siebie więcej niż trzeba: odczuwalna temperatura na zawodach to termometr + 10C! Jeżeli startujesz w Polsce, na takim serwisie jak twojapogoda możesz prognozy dla większych miastach z godzinną dokładnością (i kierunkiem wiatru!). Nie przegrzej się!
- Start toitojem poprzedzisz, aby podczas biegu postojów – innych niż na fotkę – nie zaliczać.
- W paluchy, pachwiny i sutki wazelinę wetrzesz, co by sobie kuku większego nie zrobić i krwią trasy nie znaczyć, tudzież butów razem ze skórą zdejmować. Nie zaszkodzi także, jeżeli wewnętrzne strony ud i klatki piersiowej pod przedramionami wytłuścisz – wszędzie tam, gdzie Twoje ciało się ociera samo o siebie.
- Kilkuminutową rozgrzewkę poczynisz. Ale delikatnie. W końcu nie będziesz tu od startu sprintów odstawiać, a twoja energia zdecydowanie przyda się na później. Nie ma po co się szarpać.
- Możesz profilaktycznie łyknąć (albo przynajmniej zabrać z sobą) stoperan, czy inny środek przeciw rozwolnieniom. Często żołądek poddaje się podczas długotrwałego wysiłku i warto być na to przygotowanym.
Pierwszy maraton – pierwsza połówka
-
- W swojej strefie startu się ustawisz i ruszysz z niej bardzo spokojnie. Będziesz się trzymać za ucho co by nie przyśpieszać w napadzie euforii (czytaj: zapomnienie i głupoty).
- Będziesz pilnować stałego tempa biegu. Pamiętaj, że na slalomach i zrywach więcej stracisz energii niż zyskasz czasu! Niech biegną! Odrobisz, dogonisz, wyprzedzisz. Twoje tempo powinno prowadzić Cię na 2x Twój czas półmaratonu + 10 do 12 minut.
- Zakręty będziesz brać łagodnie od wewnętrznej, co by dziesiątek metrów bez sensu nie dodać sobie do trasy zawodów.
- Zapamiętasz, co by wiatru nie lekceważyć, gdyż ten w twarz bardziej szkodzi, niż ten w plecy pomaga.
- Mądrze, taktycznie pobiegniesz, planując pierwszą połowę maratonu nieco wolniejszą od drugiej. Ze świadomością, że od 35-tego kilometra i tak czeka Cię ruletka. Przed finiszem nie masz prawa dyszeć, ani biec na 100%. Gdyż, jeżeli nazbyt się podkręcisz na początku, to padniesz pod koniec!
- Póki nie przebiegniesz połowy trasy, odpuścisz myśli o tym ile zostało do mety. Na 10-tym kilometrze nie chcesz skupiać się na tym, że jeszcze 3 x tyle przed Tobą.
- Podzielisz dystans na krótkie odcinki – do punktu żywieniowego, do znajomego miejsca, do najbliższego zakrętu. Na nich będziesz się koncentrować.
Pierwszy maraton – druga połówka
-
- Będziesz pamiętać, że przejść do marszu to żaden wstyd. Liczy się czas na mecie, a nie to, czy ktoś morduje się bardziej czy mniej. Mój najszybszy maraton (3:02) był urozmaicony kilkoma spacerami i jakoś dostałem życiówkę oraz medal.
- Będziesz pamiętać, by przechodzić/wychodzić z marszu łagodnie – bez zrywu. Gdyż ciało już zmęczone i o kontuzję więcej niż łatwo.
- Wiesz, że i tak ani się nie najesz, ani nie napijesz. NIE DA SIĘ. Nie przyswoisz więcej wody i węgli niż spalisz i wypocisz w danej godzinie, ale dorzucając je pomiędzy 10-tym a 35-tym kilometrem możesz sobie bardzo pomóc w biegu.
- Tankując na wodopojach kubeczki w dziubek będziesz zginać, co by pić z nich, a nie się oblewać. I nie będziesz pchać się do pierwszego paśnika, a spokojnie kurs swego biegu tak zmodyfikujesz, by trafić w ten, gdzie tłumek przed nim mniejszy.
- Nie będziesz cudzojadać tego, co nieznane i niesprawdzone na treningach. Jeżeli Twoim celem jest „ukończyć i przeżyć” to woda (bądź izotonik) i banany wystarczą Ci w zupełności.
- Nie będziesz jeść i pić więcej niż organizm potrafi przyswoić. 60 – 80 gramów węglowodanów (trzy połówki (eee?) niewielkiego banana) i pół litra wody na godzinę (trzy niepełne kubeczki), to mniej więcej tyle, ile standardowo da się przyjąć bez zwracania tego górą (bądź dołem). Tu wyjaśniam o co z tym biega.
- W upale będziesz coś słonego podjadać, albo specjalne tabletki ciamkać, gdyż soli rychło Ci w organizmie zabraknie.
- Po 38-mym kilometrze wszelkie żarełko odstawisz, gdyż sensu żadnego to już nie ma (nie wchłonie się przed metą, a organizm szkoda męczyć). Na głowę będziesz uważać, gdyż mózg może już psikusy płakać (ja biegnąć na 3:00 na 41-szym kilometrze zatrzymałem się, by z wolontariuszami pogadać…)
- Im bliżej mety będziesz, tym bardziej na postawę, pracę rąk i technikę biegu uwagę zwrócisz. Co jakiś czas przyjrzysz się sobie, wsłuchasz się w organizm i sprawdzisz czy wszystko się majta zgodnie z tym, jak powinno.
- Kiedy złamiesz 40-ty kilometr polecisz w trupa. Ból tylko boli, nie ma czym się przejmować. On minie, duma pozostanie!
- Przed metą ogarniesz się trochę i przygotujesz do zdjęcia, bo to ono będzie Twoim dowodem chwały przed wszystkimi znajomymi. Facebook czeka!
Pierwszy maraton – linia mety
- Po przekroczeniu linii mety uśmiechniesz się do dzieciaków dających Ci tak bardzo zasłużony medal. One są tam dla Ciebie. Proszę, podziękuj im.
- Okryjesz się czymś ciepłym, by organizmu nie wychłodzić. Uzupełnisz wodę (jeść nie każdy ma ochotę zaraz po zawodach, to normalne) i oddasz czipa (o ile jest w bucie, tego w numerze startowym oddawać nie musisz).
- Nie zastygniesz bez ruchu, tylko delikatnie się wyciszysz, co by skurcze i przykurcze o glebę Tobą nie cisnęły. Jak dają, to i masaż weźmiesz – ino idź do mistrza, a nie jego uczniów.
- Będziesz się cieszyć. Niezależnie od wyniku udało Ci się zrobić to, co dla większości jest niewyobrażalne. Co z tego, że inni są szybsi? W Twoim świecie, to Ty jesteś zwycięzcą. To w końcu TWÓJ PIERWSZY MARATON
- Dzień zakończysz robiąc siku w normalnym kolorze, co by rano przypadkiem z odwodnienia mega kaca nie mieć (da się, zaufaj mi).
- Odpoczniesz. Długi sen jest dobry, należy się Twojemu dzielnemu ciału.
- Przez kilka dni po zawodach bardziej niż zazwyczaj zadbasz o siebie. Będziesz uważać na depresję i przeziębienie. Ciało odpuści, głowa też. Organizm przestanie się bronić, a serce cel widzieć – bardzo łatwo można się wtedy rozłożyć.
42,195. Wpis ten przekażesz dalej…
… gdyż treść jego pomocną widzisz i innym chętnie pomożesz. Tak w internecie, jak na trasie.
43. A nie, stop! 43 to już przecież ultra. O tym napisałem przy innej okazji…
Kim jestem, by Tobie doradzać? Biegaczem, takim samym jak Ty. Dystanse 42 kilometry (ostatnio dłuższe) biegam od kilku lat.
-
- Pierwszy maraton pociągnąłem pół roku po śmiesznym debiucie na dystansie 21K. Wynik na mecie: 3:26. Byłem dumny.

Debiut – pierwszy maraton
-
- Z drugiego maratonu zszedłem gnębiony kontuzją po bieganiu w górach…
- … by dwa tygodnie później pomścić się i ukończyć zawody w 3:14
- Trzeci, po zimie treningów, dał mi (obecną) życiówkę 3:02…

Mój najszybszy maraton
-
- …której nie udało mi się pobić na spontanicznym starcie 3 tygodnie później, kiedy maraton zakończyłem w 3:07, zamiast w planowanych 2:59
- Pozostałe starty to już albo zabawa (np. bieg z kamerą), albo ćwiczenie pod ultra (np. start z dobiegiem, by zrobić dystans 50K).
Krótko mówiąc: nie mam dyplomu trenera, nie mam papierów na 100% prawdy. Niemniej wyniki moje niezłe, na kontuzje nie cierpię, a i czasami zdarza mi się coś pożytecznego doradzić. Dlatego myślę, że potrafię także Tobie nieco pomóc. Jeżeli masz więcej pytań – zaczep mnie na FB na profilu 100hrmax.
Wyśpij się, pamiętaj o radach i będzie dobrze!
Aha, jeżeli szukasz więcej wiedzy o tym jak trenować, co jeść i jak startować w zawodach – kliknij w dział Biegacz Ma Sposoby. Sporo tam sensownych informacji, których nigdzie indziej nie znajdziesz.