O bieganiu inaczej: sprzęt, jedzenie i fizjologia. Treningi, zawody masowe i biegi ultra. Ciekawe porady, szczere felietony i bezkompromisowe recenzje. Tutaj nie znajdziesz tekstów na zamówienie

Tag: 100hrmax.pl

wkładka Mino do butów biegowych - test

Wkładki mino – sprawdź, ile przeżyły Twoje buty

Idea stojąca za wkładkami mino jest genialna w swojej prostocie: skoro amortyzacja butów biegowych się zużywa, to dajmy biegaczom szansę by – zanim popękają im kolana – mogli się dowiedzieć, kiedy wymienić buty.

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

Mino wyciągnąłem z niewielkiego plastikowego opakowania – z jednej strony instrukcja obsługi, z drugiej same wkładki. Żaden kosmos, wszystko łopatologicznie pokazane na obrazku.

Wkładki mino - opis kontrolek testera

Wkładki mino – opis kontrolek testera

Zestaw składa się z właściwej wkładki oraz drugiej sztuki będącej atrapą – wypełniaczem buta (co by nam się równie pięty podniosły). Wkładki wyciągamy z opakowania i przyklejamy wewnątrz buta stroną z napisem HEEL skierowaną ku… pięcie. I już. Gotowe.

Wkładki mino – działanie w teorii

Słysząc o wkładkach pierwszy raz oczekiwałem jakiegoś skomplikowanego systemu pomiaru sprężystości butów, tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna i banalna w swojej prostocie. Mianowicie bebechy mino to prosty układ scalony z włącznikiem zainstalowanym pod naciskową częścią urządzenia. Za każdym razem kiedy dociskamy stopę do ziemi zamykamy obwód i urządzenie dostaje informację o wykonanym kolejnym kroku. Liczba ugięć jest zliczana i w zależności od tego ile ich było, kiedy sprawdzamy zużycie buta zaświeci się nam dioda w innym kolorze. I to wszystko.

Mogłoby to mieć sens, jeżeli nabywca konfigurowałby liczbę wgnieceń które chce nagrać. Ale nie. Jak piszą twórcy:

The mino is calibrated to count 400 miles worth of compressions to the mid-sole of your shoe. When we did our research, manufacturers suggest swapping out full cushion shoes anywhere between 300-500 miles. They design run shoes to be worn out about that many miles. We split the difference and took 400. We count compressions vs miles b/c each runner is different and can wear through shoes at a different pace. Each mile is counted at 600 steps per mile, which is the average amount of steps a runner make.

– czyli mówiąc po naszemu uśrednili wytrzymałości butów (przyjmując, że należy je wymieniać co 640 kilometrów) oraz długości kroków biegaczy (przyjmując, że biegnąc jeden kilometr wykonujemy ich 750) i na podstawie tych danych określili żywotność wkładki na 240000 ugięć, po których zacznie wyć syrena alarmowa świecić się czerwony LED, mówiący właścicielowi buta: wyrzuć mnie, kup nowego!

mino w działaniu - kontrola zużycia

Mino w działaniu – wersja na 5 kilometrów – kontrola zużycia

Producent argumentuje (i podaje to jako zaletę), że tego rodzaju prostota jest godną podziwu zaletą, dzięki której mino działa zawsze i wszędzie bez konieczności pamiętania o czymkolwiek, konfigurowania czy ładowania baterii. Poniżej tabelka pokazująca zajefajność rozwiązania na tle rynkowych alternatyw:

Uniwersalność wkładek mino

Uniwersalność wkładek mino

Marketing marketingiem, ale brakuje mi tutaj co najmniej możliwości skonfigurowania liczby kroków, po których wkładka ma zacząć mnie ostrzegać o wysokim poziomie znoszenia buta. Dane, które wstawił producent (tak zasięg, jak liczba kroków na kilometr) nijak nie zgadzają się z moimi:

  1. W jednej parze butów biegam często powyżej 1000 km (nie jakieś nędzne 600)
  2. Biegnąc w lekkim tempie 5:00 robię 900 kroków na 1 km (by zrobić ich – tak jak chce mino – 750 – musiałbym lecieć 4:10)
wkładki mino – w biegu

Mino w wersji testowej (zakontraktowane na 4000 ugięć) wsadziłem do MTG2.

Mino w bucie

Mino w bucie

Kiedy ruszyłem mile zdziwiłem się, że faktycznie nie czuć ich zbytnio. Oczywiście coś tam pod piętą siedziało, ale nie na tyle bym miał ochotę wyrzucić buty, którym nagle „zrobił się drop”. Nawet nieszczęsny metalowy element pomiarowy jakoś zamaskował swoją sztywność. Mino dobrze się trzymało i nie latało w bucie, a diody zgodnie z deklaracjami zaczęły ostrzegać mnie, kiedy zbliżyłem się do zakładanego limitu. Wszystko działało tak, jak stało w opisie.

Zaś, to czego w opisie zabrakło to pochwały kleju, którym wkładkę przyklejamy do buta. Kiedy skończyłem bieg i próbowałem odczepić mino, prawie udało mi się zerwać wyściółkę, którą są wyłożone Trail Glove. Szpetnie klnąc do drugiej wkładki podszedłem z większą pokorą i najpierw porządnie namoczyłem buta. Pomogło. Poniżej atrapa z kawałkami mojego ukochanego Merrella, oraz rozbebeszona właściwa wkładka z ujawnionym systemem pomiarowym.

Mino z kawałkiem moich butów

Mino z kawałkiem moich butów

Wkładki mino w środku

Wkładki mino w środku

Nie jestem pewien czy mino używane w butach bez wkładek przetrwa zadeklarowaną liczbę kroków. Na moim testowym elemencie ślady znoszenia było widać już po 5 kilometrach tarcia stopy o urządzenie. Ale też powiedzmy sobie szczerze, że to nie jest produkt dla minimalistów. Wsadzę sobie wersję pełną do normalnych butów i dam Wam znać za kilka miesięcy, jak sprawa wygląda – zajrzyjcie do notki w grudniu.

Wkładki mino – ocena końcowa

Podsumowując sprawę jednym zdaniem powiedziałbym, że wkładka mino to ciekawy pomysł zabity zbyt uproszczonym wykonaniem. Uproszczenie zaś powoduje, że uzyskiwane dzięki wkładce dane są zbyt ogólnikowe i nie warte ceny ich pozyskania. Jeżeli kiedyś w moje ręce trafi wersja  większej konfigurowalności… to się zobaczy. Na dziś mino mówię nie no.

A tak na marginesie, to waląc wprost: rozwiązaniem powinni zainteresować się sprzedawcy butów. Nawet by je za darmo dawać z treningówkami za 500 czy 600 złotych. Koszt gratisu niewielki i do pokrycia z marży sklepu, a szansa na przekonanie klienta by za kilka miesięcy wrócił do sklepu po nowe drogie niezepsute buty – olbrzymia. Tutaj, a nie w detalu, widzę rynek zbytu – i to taki rynek maxio.

WkładkI mino – parametry
  • Elastyczność: Wkładka pusta: średnia; Wkładka z czujnikiem: niewielka
  • Grubość: 2.5 mm
  • Waga: około 15 gramów
  • Cena: około 60 zł

Strona producenta RUNMINO.COM

Wkładki MINO dostałem do testów dzięki uprzejmości New Level Sport, dystrybutora wkładek w Polsce. Dziękuję.

Lidl - konkurs sportowy

Konkurs biegowy – plecak i pas z bidonem do wzięcia

Plecaki i bidony rozdaję! Komu, komu? Akurat na czasie by pomóc sobie podczas letnich skwarów i upałów.

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

AKTUALIZACJA. ROZWIĄZANIE KONKURSU.
  • Barbara Juszczak
  • Justyna Wójcik
  • Andrzej Błoch
  • Rafał Glina
  • Wiktor Ślusarek

… zostaną przeze mnie wskazani, jako osoby którym Lidl powinien sprezentować upominki. Wszystkim Wam bardzo dziękuję za udział w zabawie. Mam też sam nadzieję, że i Lidl skorzysta z Waszych porad w temacie wzbogacenia ich oferty sportowej.

 

Konkurs biegowy Lidl i 100hrmax.pl – zasady

O co tu biega? Otóż dzięki uprzejmości firmy Lidl mam dla Was pięć pakietów plecak biegowy + bidon z najnowszej sportowej oferty sieci. Biorąc pod uwagę to co się lipcu wyczynia z pogodą nagroda powinna być wybitnie przydatna. Aby zdobyć zestaw musicie:

  1. Napisaćrymowany wierszyk z wyrazami Lidl, Sport, 100hrmax, zdrowie jaki sprzęt biegowy byście najchętniej widzieli w następnej ofercie Lidla kierowanej do lubiących aktywności fizyczne (dodatkowy punkt za uzasadnienie).
  2. Zrobić w ciągu 60 sekund 20 pajacyków, 15 przysiadów i 10 pompek (M) / 3 pompki (K) – (nie abym Wam nie wierzył, ale za jakieś nagranie z podskoków będzie duży plus do punktacji).

Punkt ekstra jest też, jeżeli ktoś zdecyduje się udpostępnić konkurs na swoim profilu na FB, ale tu oczywiście nie ma przymusu. Tylko dla chętnych.


 

Zamknięcie konkursu: 19 lipca, godzina 20:00 (czytaj: w niedzielę wieczorem); publikacja wyników: 20 lipca, godzina 00:01 (plus / minus). Namiary na szczęśliwą piątkę (jeżeli więcej osób spełni warunki konkursu i na dodatek udostępni wpis, to gwarantuję sobie prawo do subiektywnego wskazania zwycięzców) przekażę do moich partnerów po stronie Lidla, a oni dopilnują byście otrzymali nagrody (obiecali).

Aha, co by móc przesłać namiary muszę wiedzieć kim są zwycięzcy, dlatego proszę komentujcie logując się z FB (w ostateczności podając jaki macie tam login).

Konkurs biegowy – opis fantów –  PLECAK SPORTOWY LIDL / CRIVIT
Plecak biegowy - konkurs Lidl i 100hrmax.pl

Plecak biegowy – konkurs Lidl i 100hrmax.pl

Plecak sportowy 8.5l wyposażony w elementy odblaskowe zwiększające widoczność biegacza podczas treningu. Posiada wyściełaną część tylną oraz szelki z systemem cyrkulacji powietrza. Regulowane paski na klatce piersiowej i biodrach umożliwiają odpowiednie dopasowanie oraz zwiększają komfort podczas biegu. Plecak dostępny w sieci Lidl w trzech kolorach (cena 39,99 za sztukę).

KONKURS BIEGOWY – OPIS FANTÓW – PASEK Z BIDONEM LIDL / CRIVIT
Konkurs  biegowy Lidl i 100hrmax.pl - bidon biegowy

Konkurs biegowy Lidl i 100hrmax.pl – bidon biegowy

Pasek z bidonem wyposażony w dodatkowe elementy odblaskowe. Posiada praktyczną kieszeń na zamek, doskonale nadającą się na drobne akcesoria. Produkt dostępny w sieci Lidl w trzech wersjach (jeden bądź dwa bidony, dodatkowy pasek) i różnych wariantach kolorystycznych (cena 24,99 za sztukę).

Jeżeli sprzęt Was interesuje, a nie macie ochoty robić pajacyków i przysiadów, to od 13 lipca wyżej wymienione akcesoria powinny być dostępne w sieci sklepów Lidl. Tak, jak i te buty Crivit z dzianiny.


 

ps. Zadanie drugie robię w 21s, tu zwiastun bo całość nie wchodzi na Instagrama. Musicie wierzyć na słowo ;-)

 

A video posted by 100HRmax.pl (@100hrmax.pl) on

Depresja biegacza - post-marathon blues

Depresja biegacza, czyli post-marathon blues

Biegacz nie ma sposobów: Depresja biegacza – tak powinienem zacząć ten wpis. Dół po długodystansowych zawodach to coś z czym nijak nie mogę sobie poradzić. Poznajcie mojego demona.

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

Depresja biegacza – dół czai się za metą

Faza pierwsza to jeszcze nie jest zjazd. Człowiek kończy długie zawody i dysząc ze zmęczenia i satysfakcji próbuje podtrzymać stan, kiedy ciało już odpoczywa, a głowa wciąż biegnie. Logi z trasy, fotki, wpisy w mediach społecznościowych, notki na blogu – wszystko byle myśli i emocje nadal krążyły wokół trasy.

Co prawda gdzieś w tle już czai się lekki niepokój i poczucie, że „nie ma już nic”, ale na pierwszym planie wciąż dominują radość i energia… oraz nieustanna walka o to, by się wreszcie nawodnić i mieć siku w odpowiednim kolorze.

I tak się to przeciąga długo w noc, gdyż wiem, że jeżeli zasnę, to nastanie poranek…

Dzień, kiedy świat jest zły

TEN poranek, a w raz z nim depresja biegacza. Energii poszła precz, poczucie satysfakcji zniknęło – za to jest kac – tak fizyczny, jak psychiczny. Głowa napierda łupie, wszystko drażni, świat nie ma sensu, a ludzie się czepiają i nie dają mi w spokoju siedzieć na FB co by mógł przeglądać setki fotek z zawodów i czytać komcie a forach. Wszystko jest do d**py!

Pełzną ciężkie godziny w kolorach szarości, a łeb wciąż nawala. Blee.

Biegowy dół - depresja po bieganiu

Biegowy dół – depresja po bieganiu

Depresja po bieganiu – po co to wszystko?

Kolejny dzień. Fizycznie jest trochę lepiej, psychicznie nadal padaka. Co zrobić z sobą, kiedy znajomi mają już dość naszych opowieści i nowych fotek, którymi katujemy ich profile? Znaleźć sobie nowy cel? Owszem, mądre głowy (głównie anglojęzyczne) w temacie post-marathon blues radzą:

  • znajdź sobie nowy cel
  • zafunduj jakiś super prezent
  • skończ zaległy remont mieszkania
  • ożeń się (serio, znalazłem taką poradę)
  • … itp.

Tyle, że mi się nie chce. Ja mam doła i dajcie mi wszyscy święty spokój. Idę schować się w moim przeświadczeniu o bezsensie sensu i niech mi nikt nie przeszkadza póki i ten dzień nie minie. Gdyż wtedy świat zaczynie powoli wracać do normy. Bieg przechodzi do przeszłości, na horyzoncie pojawiają się nowe zawody… i wiem, że cykl zacznie się od nowa.

Cel > Treningi > Stres > Start > Finisz > Zjazd

Gdyby to wszystko było związane z kontuzją, słabym czasem czy uzależnieniem od biegania, to jeszcze bym się potrafił z tym pogodzić. Niestety nie ma tak dobrze. Mój przeklęty zjazd jest niezależny od wyników. Biegłem szybko czy wolno, z frajdą czy bez – to nie jest najważniejsze (chociaż oczywiście skopany maraton wzmacnia negatywne stany bardziej niż udany). Jeżeli się wyczerpałem bądź odwodniłem to będzie dół – moja beznadziejna biegowa depresja. Co je różni między sobą to czas trwania (24h – 72h, dłużej jeżeli przyplącze się przeziębienie) i to czy dana zjawi się pierwszego dnia po zawodach, czy drugiego. Bo zjawi się. Zawsze się zjawia.

Co się nauczyłem, to minimalizować szkody poprzez:

  • pójście do łóżka dopiero, kiedy nawodnię się w 100%
  • branie urlopu (o ile dzień po zawodach jest roboczy)
  • spanie w trakcie następnego dnia (z dwie drzemki po godzinie)

Ale dół jest i tak. I co ja mam z tym badziewiem zrobić? Pogodzić się, że tak eksploatuje organizm, że ten odpłaca mi się zjazdem?

The brighter the light, the darker the shadow.

No bez jaj. Nie chcę tak. Nie po to biegam.


*) Grafiki w tekście autorstwa Cait Chock

Doping bieganie i muzyka

Biegacz ma sposoby: Bieganie z muzyką, czyli doping przez uszy

Biegać z muzyką czy nie biegać? Zarówno zwolennicy, jak przeciwnicy słuchawek na uszach mają sensowne argumenty na obronę swojego stanowiska. Ja wam zaś powiem tak: biegać czasami, ale z głową! Tak, by muzyka nie stała się szumem każdego biegu, a miała swoje zastosowanie. Jako doping

Energy to run

Jak czerpiemy energię do biegania

Żel czy kabanos? Banan czy żelki? A może orzechy? Czy jest ważne co i kiedy jemy? Sprawdźcie sami

Strona 2 z 2

O autorze | Napisz do mnie | Polityka Prywatności