Nie znam trasy, nie mam planu. Standardem jest, że kilka rzeczy mnie wkurwia. Numer który jeszcze przed startem porwał mi się na dziurce, ludzie machający kijami jak pojebani. I czym ci górale palą w piecach? Owcami?!
Tag: 50K

STUK. TRZASK – rozbijam o glacę kolejne jajko na twardo. Obrać jajko w biegu żaden problem, gorzej idzie z przełykaniem. Strasznie zapycha. Sięgam za pazuchę i wyciągam pomidorowy żel squeezy. Będzie jajeczko z keczupem. Wyciskam tubkę i łykam. Oaaarrghh, ależ ohyda! To był bardzo głupi pomysł. Może i najgłupszy od 96 godzin…

Spontaniczne 50 kilometrów po Górach Świętokrzyskich, z mocną ekipą u boku i łazienkową armaturą na plecach. Czy można sobie wyobrazić lepszy początek Majówki niż taki świętokrzyski trail? Nie! Zatem posłuchaj głosu mego. Najbardziej wiarygodnego, uwagi godnego.

Planujesz debiut w ultra? Chcesz się mordować godzinami po bezdrożach? Nie rekomenduję. Nie zniechęcam. Nie ostrzegam. Twoja sprawa. Niemniej napiszę Ci, co się u mnie sprawdziło – może, te ultra porady pomogą Ci ogarnąć własny debiut lepiej, niż zrobiłem to ja ze swoim. Co akurat nie jest znowu jakimś tam wielkim wyzwaniem…

Powiedzmy to wprost: biegi ultra stały się modne. Podczas, gdy ukończenie (nie przebiegnięcie, a ukończenie właśnie) maratonu przestało być czymś wyjątkowym, zmierzenie się z kilkudziesięcioma kilometrami górskiej trasy nadal robi duże wrażenie. Nic więc dziwnego, że w zawodach ultra coraz częściej możemy spotkać amatorów. Czasami są dobrze przygotowani, czasami nie wiedzą na co się porywają. A przecież mogli zajrzeć do książki Koerner’a.