MER 2016 – przeklinałem, śmiałem się, biadoliłem. Szedłem na śpiocha i leciałem na skrzydłach. Wszystko po to, by po 24 godzinach wejść na 12 tysięcy metrów i wyjść z Marriottu mówiąc sobie: Arghh, nigdy więcej!