Kiedy, pół roku temu, jarałem się kwalifikacją na UTMB, miałem z tyłu glowy tylko jedną obawę: co zrobię, jeżeli przed startem zaliczę kontuzję? No, już wiem co…
Tag: rzeźnik

Sobota, 10:00 rano. Jestem lekko śnięte zombie, niemniej udaje mi się załadować cielsko do autokaru jadącego z Radomia do Warszawy. Warkot silnika, szum klimatyzacji, mózg powoli zastyga…, zaraz, czy ja tutaj nie siedziałem 38 godziny temu…? Odjeżdżam…

Z czym przebiec 80 kilometrów po Bieszczadach? Oto mój sprzęt na Bieg Rzeźnika. Co istotne, swój udział w biegu potwierdziłem na 24 godziny przed startem, więc ekwipunek był mocno improwizowany.

Na pierwszy rzut oka historia jest banalna. Odwołanie Biegu Rzeźnika (a konkretnie brak zgody na jego trasę) następuje po tym, jak wicedyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego zgłasza taki wniosek, a wiceminister Środowiska tenże wniosek podtrzymuje. Proste? Tylko z pozoru. Ponieważ, kiedy wejdziemy w sprawę głębiej staje się ona dużo mniej oczywista…

Planujesz debiut w ultra? Chcesz się mordować godzinami po bezdrożach? Nie rekomenduję. Nie zniechęcam. Nie ostrzegam. Twoja sprawa. Niemniej napiszę Ci, co się u mnie sprawdziło – może, te ultra porady pomogą Ci ogarnąć własny debiut lepiej, niż zrobiłem to ja ze swoim. Co akurat nie jest znowu jakimś tam wielkim wyzwaniem…

Fajnie jest fantazjować, śnić na jawie i uciekać w świat marzeń. Ale co uczynisz, gdy staniesz twarzą w twarz ze swoją fantazją?

Stało się! Wymiękłem i na cztery tygodnie przed moim podwójnym debiutem w górskim ultra (tak w górach, jak w ultra) postanowiłem jednak sprawdzić, jak to jest biegać w terenie bardziej nieco pofałdowanym niż warszawski podbieg na Agrykoli.

Zrobiłem to. Nakłoniony przez kobietę (klasyka), wbrew sobie (standard) wystartowałem w biegu, który okazał się nie być biegiem (zdziwienie). Bawiłem się tam, gdzie miałem cierpieć. Cierpiałem tam, gdzie był już koniec. Do domu wróciłem ze spektakularnie rozwalonym nosem. Oto garść porad, jak tego uniknąć (bądź nie)