Warto zostać blogerem? No jasne! Od rana do wieczora prezenty za nic, nieustannie zaproszenia na imprezy, zero pracy i dużo zabawy. Pokażę Wam, jakie to super
[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]
Po tym nieco ironicznym wstępie chcę wykorzystać okrągłą rocznicę istnienia 100hrmax.pl i opowiedzieć Wam nieco o tym, z czym się wiąże pisanie bloga „na swoim”. Ten wpis to też pośrednia odpowiedź na pytania – które co jakiś czas dostaję na FB – w stylu: „po co piszę bloga” i „ile na tym można zarobić”.
Analiza bazuje na tym, co włożyłem i wyjąłem z mojego bloga. Zaś sam blog ma średni zasięg, dość dobrą rozpoznawalność, i jest bardziej moim hobby, niż sposobem na życie.
Zaczynamy.
Czy warto zostać blogerem: koszty
Infrastruktura – jakoś ten blog musi działać (i wyglądać).
- 700 złotych – serwer, certyfikat SSL, domena. Można pewnie taniej, ale tu nie chcę oszczędzać.
- 300 złotych – aplikacje (foto/wideo) i pluginy do bloga.
- 200 złotych – promocja bloga / reklamy.
Robocizna, czyli to co moglibyście zarobić w tym czasie, który poświęcacie na blogowanie. A nie ma co ściemniać – same to się nawet zdjęcia owsianki nie robią.
- Utrzymanie bloga. Średnio godzina w tygodniu, w skali roku 50. Moja prywatna stawka, kiedy pracuję po godzinach, zaczyna się od 100 zł za godzinę pracy. Taką stawkę przyjąłem też tutaj, czyli wychodzi 5000 złotych.
- Wpisy. W ciągu roku popełniłem ich 100. Razem z przygotowaniami (multimedia) można bezpiecznie założyć, że przeciętnie nad każdym z nich siedziałem trzy godziny (oczywiście opowieść z ultra to bardziej godzin osiem, a felieton – jedna… i 38 poprawek (ten wpis tak ma)). Razem godzin 300. Stawka – taka, jak powyżej – daje 30000 złotych.
- Media społecznościowe. Jakaś godzina dziennie dla FB, Instagrama i poczytania co tam konkurencja porabia. Razem godzin 300. Stawka 50 złotych, bo i tak pewnie bym to w jakimś zakresie robił. Wychodzi 17500 złotych.
W sumie w rok blogowania włożyłem nieco ponad tysiąc złotych w kosztach bezpośrednich i pięćdziesiąt dwa tysiące utraconych alternatywnych zysków (700 godzin rocznie, średnia dwie godziny dziennie, dzień w dzień, albo też miesiąc bez przerw na sen i siku). Niechbym tylko połowę tego czasu spożytkował zawodowo (a resztę wykorzystał na naukę chińskiego, albo… treningi) – wtedy utracony dochód wyniesie 27K rocznie, czyli 2200 złotych miesięcznie. To moja inwestycja w 100hrmax.pl. Sporo.
Teraz korzyści.
Czy warto zostać blogerem: zyski
Sprzęt do testów, czyli to z czym każdemu kojarzy się biegający bloger:
- Buty: 3 x Crivit, 2 x ASICS, 1 x New Balance. Jest taka dziwna reguła, że dystrybutorzy znanych producentów butów po mojej pierwszej recenzji nie są zbyt skłonni, bym robił im następną. Ciekawe dlaczego…
- Maska przeciwpyłowa (RESPRO, w testach), wkładki do butów (MINO), dwie książki do recenzji i trochę ciuchów oraz słodyczy od Crivit / Lidl.
Partnerstwa – także sprzęt, ale poważniejsza współpraca.
- Partnerstwo z Under Armour – sprzęt na jesienny start w ŁUT150 i bieganie w zimie.
- Współpraca z Rebelrunners – półka koszulek i jedna bluza. Pasują mi ideologicznie, lubię ich promować.
Obecność w mediach – blogera ego trzeba karmić.
- Artykuły dla PolskaBiega.
- Audycje w Czwartym Programie PR i Złotych Przebojach.
- Rola eksperta w Narodowym Spisie Biegaczy.
- Teksty dla Magazynu Ultra i PZU.
- Dwie blogowe imprezy PolskaBiega.
Starty w zawodach – wy mi pakiet, ja wam relację.
- KBL110 od PolskaBiega i Bieg na Kasprowy Wierch od PZU
- Pakiet startowy na Rzeźnika od BBMLW.
Ludzie! Tak, to o WAS
- Nowe znajomości. Wszyscy, których poznałem dzięki pisaniu i dzięki głębszemu byciu w tym małym światku. Dorota, Maciej, Magda, Marcin, Marta, Paweł, Adam, Kuba, Beata… dziękuję. Fajnie, że jesteście!
Tutaj trudniej o dokładne szacunki w złotówkach. Sprzęt przeważnie jest niszczony podczas testów i nie zostaje u mnie. Partnerstwa nie są rozliczane po kosztach katalogowych, a kasa za teksty i to co oszczędziłem na startach, to jakieś 1000 złotych. Bezcennym darem okazał się pakiet na Rzeźnika, dzięki któremu rozpocząłem swoją drogę ku UTMB. Wysoko też cenię fakt, że pisanie bloga wymusza na mnie nieustanną pracę nad warsztatem i językiem, a konieczność wychodzenia do Was jest dobrym ćwiczeniem na oswajanie mojego introwertyzmu i ułatwia mi (patrz: introwertyzm) bycie między ludźmi, którzy fascynują się tym samym, co i ja.
Czy warto zostać blogerem: podsumowanie
Odpowiedź na to pytanie jest złożona.
Z jednej strony, jeżeli nie wymiatacie w mediach społecznościowych, jeszcze nie wypletliście rozległej sieci kontaktów i nie jesteście skrajnym ekstrawertykiem, to nie macie czego szukać w zawodowej blogosferze. Dużo czasu poświęcicie (co jest ukrytym kosztem), zanim odkryjecie, że zarabianie na blogu nie jest takie trywialne.
Zaś ze strony drugiej, jeżeli blog to Wasze hobby, które sprawia Wam przyjemność to sprawa się ma dokładnie tak, jak to z hobby bywa. Nie robimy tego dla pieniędzy, lecz dla frajdy, w imię zasad, czy też okazji by dopieścić ego (nie ma co się tutaj krygować – w końcu prawie każdy z nas – piszących – chce być znany i rozpoznawany).
Pisać warto dla tych ulotnych emocji, kiedy nieznajoma pozdrawia z imienia, organizator przebija piątkę na mecie, a fan przybywa z pomocą i przysyła paczkę z suszonymi borowikami (dzięki Marta!).
Na koniec: blogowanie jest dopełnieniem moich aktywności sportowych. Lubię bawić się słowem, lubię tworzyć, dzielić się tym, co się kłębi w mojej głowie. Na blogu mam możliwość robić to wszystko i jeszcze niekiedy coś mi z tego skapnie (sam nie uderzam po dary losu), bądź dostanę zabawną propozycję biznesową.
To co, warto czy nie?
Oczywiście, że warto!
Z jednym małym „ale” :
…ale się nie opłaca ;-)

Zostać blogerem … lekcja pierwsza: robimy dziubek
Aktualizacja i puenta do wpisu jest tutaj.
Oczywiście sytuacja może wyglądać inaczej, jeżeli rozkręcicie bloga o – np. – kredytach mieszkaniowych i będziecie mieć procent od zawartych dzięki Waszym wpisom transakcji. No, ale to już temat pod analizę kogoś innego.
Fotka otwierająca wpis jest z besteminilening