WEGE SIŁA, czyli dieta roślinna dla sportowców i miłośników aktywnego trybu życia. Dostałem, przeczytałem i piszę jak jest. Poniżej recenzja książki w oryginale znanej jako Thrive: The Vegan Nutrition Guide to Optimal Performance in Sports and Life

[Publikowane na blogu treści są prywatnymi opiniami autora. Jeżeli chcecie je stosować, robicie to na własną odpowiedzialność]

WEGE SIŁA –  Brendan Brazier przestawia

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to teoretyczne wprowadzenie znanego triathlonisty i propagatora zielonego jedzenia. Brazier stara się pokazać czytelnikom ile możemy zyskać na przejściu na weganizm (i ile tracimy tego nie robiąc). Autor nawiązuje do swojej biografii i sportowych doświadczeń, wspiera się badaniami naukowymi, nie kryje też emocjonalnego zaangażowania. Całość jest napisana prostym językiem i przekonująca w przekazie, ale równocześnie dobre wrażenie psują wrzucone tu i ówdzie głupoty. Na przykład:

  • że gotowane jedzenie jest trudniej strawić niż surowe
  • że fast foody mają „ujemne kalorie” i po ich konsumpcji powstaje w organizmie ujemny bilans energetyczny
  • że jedzenie tłuszczu podnosi temperaturę ciała (w związku z energią wydatkowaną na jego trawienie)

Autor swoje teoretyczne wywody kończy całkiem sensowną propozycją, by nasza nowa piramida żywieniowa nie była zbudowana na fundamencie zbóż, lecz opierała się o zieleniny i wyglądała tak, jak prezentuję to na obrazku poniżej…

WEGE SIŁA - piramida żywieniowa Braziera

WEGE SIŁA – piramida żywieniowa Braziera

… oraz wyczula nas, byśmy unikali trzech rzeczy:

  1. Przetworzonego (oczyszczonego) jedzenia – mało wartości odżywczych
  2. Stymulantów (kawa, energetyki) – zaciągamy dług energetyczny
  3. Mięsa i nabiału – nieetyczne i nieekologiczne w pozyskiwaniu
WEGE SIŁA – zielona książka kucharska

Druga część książki to kuchenne przepisy stanowiące podstawę proponowanej przez Braziera dwunastotygodniowej roślinnej diety. Niektóre z nich są całkiem interesujące (burgery z orzechów, pizza z batatów, lody z awokado…) a praktycznie wszystkie proste (szybkie!) w przygotowaniu.

Równocześnie niewiele z prezentowanych dań ma więcej niż 500 kcal, a trudno jechać cały dzień na sałatkach, krakersach, dipach i energetycznych batonach domowej roboty. W sile Wege nie ma informacji jak określać zapotrzebowanie kaloryczne w zależności od swojego poziomu aktywności. W przypadku osób początkujących może to prowadzić do zagubienia – szczególnie, że stworzony przez autora plan żywieniowy nie uwzględnia tego, że ktoś może ważyć 50, a ktoś inny – 100 kilogramów.

Sam kupiłem genialne rozwiązanie Braziera, co by zieloną herbatę i yerba mate nie zalewać gorącą wodą, lecz… zmielić i w postaci proszku/pyłu używać jako przyprawy i dodatku do smoothie. Genialne w swojej prostocie! Moc liści zostaje, ale organizm przyswaja dużo więcej witamin i przeciwutleniaczy.

Jakbym miał w jednym zdaniu podsumować porady dietetyczne autora, to brzmiałoby ono: jedzcie i pijcie jak najwięcej wszystkiego co surowe i zielone. Podpisuję się pod tym.

WEGE SIŁA – brać czy nie brać?

Książka Braziera jest fajnym początkiem drogi ku lepszemu i zdrowszemu życiu.

Z ponad 400 stron książki da się wyciągnąć to i owo dla siebie oraz wzbogacić swoją treningową dietę (niekoniecznie nawet będąc weganinem (nie jestem)). Jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z zielonym światem i nie przeszkadzają Wam występujące tu i ówdzie uproszczenia, oraz nachalne reklamy pewnej firmy produkującej odżywki białkowe – możecie na Wege Siłę rzucić okiem.

Tyle zieleni w całym mieście

Tyle zieleni w całym mieście

Równocześnie pamiętajcie, polskie wydanie bazuje na pierwszej wersji Thrive. Tymczasem na rynku anglojęzycznym jest w sprzedaży (dostępna także w wersji elektronicznej) edycja zaktualizowana i rozszerzona o plany treningowe.


Książkę „Wege Siła – dieta roślinna dla sportowców i miłośników aktywnego trybu życia” dostałem do recenzji dzięki uprzejmości agencji BookSenso